Wys­tawa galerii PHOTOZONA Dol­nośląskiego Cen­trum Infor­ma­cji Kul­tur­al­nej OKiS
Rzeczy cielesne autorstwa Joan­ny Bon­der
Wernisaż: 2 wrześ­nia 2016 r. (piątek), godz. 17:00

Kura­tor wys­tawy: Aga­ta Szu­ba
Gale­ria PHOTOZONA,
Dol­nośląskie Cen­trum Infor­ma­cji Kul­tur­al­nej OKiS
Rynek-Ratusz 24 / PARTER

Ciało jako materiał?

Pytanie w tytule postaw­ione tak śmi­ało ma obfi­tu­jącą w przykłady odpowiedź, która w grun­cie rzeczy nie ma koń­ca, więc w telegraficznym skró­cie  zajmiemy się wyry­wkowo wybrany­mi przykłada­mi.

Ciało jest w różny sposób for­mowane, np. przez kul­tu­rys­tów, przez mod­el­ki, przez wykony­waną przez człowieka pracę, przez jedze­nie, sybary­tyzm, ascezę, picie alko­holu itd. – są to metody zmi­any ciała przez różnorodne pro­cesy tech­no­log­iczne, np. niesły­chanie wyspec­jal­i­zowany, naukowo opra­cow­any tren­ing i uży­w­ki oraz środ­ki dopin­gu­jące w sporcie; z kolei dłu­gotr­wała, monot­on­na pra­ca fizy­cz­na prowadzi do degen­er­acji stawów i krę­gosłu­pa znacznie szy­b­ciej, niż się tego zain­tere­sowani spodziewa­ją, jest to mianowicie niezwyk­le pros­ta i skutecz­na tech­nolo­gia; liczne i wyrafi­nowane są tech­nolo­gie odchudza­nia stosowane przez mod­el­ki, które w prze­ci­wieńst­wie do słyn­nego konia z dow­cipu rzeczy­wiś­cie oduczyły się jedzenia; z drugiej strony dobre jedze­nie i brak pra­cy fizy­cznej u księży katolic­kich daje w wyniku charak­terysty­czny rodzaj otyłoś­ci, którą wysub­tel­nia wcale nie tak rzad­ka asceza w innych dziedz­i­nach; bard­zo pop­u­larne we wszys­t­kich warst­wach społecznych i przedzi­ałach wiekowych naduży­wanie alko­holu prowadzi do marskoś­ci wątro­by i związanych z tym zewnętrznych znamion, a w skra­jnych przy­pad­kach także do dobrze znanych medy­cynie zmi­an u potomst­wa alko­ho­lików. Jed­nym słowem: rodzaj życia, wykony­wany zawód radykalnie zmieni­a­ją ciało w charak­terysty­czny dla danej akty­wnoś­ci, lub braku akty­wnoś­ci, sposób.

Inne, choć nie mniej, a może nawet bardziej radykalne i błyskaw­iczne w wynikach, a przy tym coraz częst­sze, wręcz już powszechne, są chirur­giczne metody naprawy, remon­tu i renowacji ciała. Pow­ięk­szanie pier­si, zmniejszanie nosa i uszu, pow­ięk­szanie penisa, wstrzyki­wanie botok­su i hor­monów, odsysanie i wyci­nanie tłuszczu, zmi­ana koloru skóry – prak­tyk chirurgii plas­ty­cznej jest bard­zo wiele, a nier­az jest ona nieo­dróż­nial­na od chirurgii koniecznej, bo plas­ty­cz­na koniecz­na nie jest, przy przeszczepach twarzy, przyszy­wa­niu rąk, płatów skóry, sztukowa­niu ciała implan­ta­mi różnego rodza­ju, od pro­tez den­tysty­cznych, śrub, gwoździ, nitów, drutów, blach, wstawek z różnych mate­ri­ałów drogich jak platy­na i tytan w sys­temie kost­nym, poprzez aku­mu­la­to­ry, baterie i urządzenia elek­tron­iczne akty­wu­jące impul­sy organów w sys­temie ner­wowym, poprzez rozsz­erza­jące rur­ki, czyli sten­ty w sys­temie krąże­nia krwi, po przeszczepy od żywych lub martwych daw­ców wątro­by, nerek, ser­ca, szpiku itd., etc.

Ideałem tego typu pode­jś­cia do ksz­tał­towa­nia ciała był­by człowiek złożony tylko i wyłącznie z częś­ci zami­en­nych lub przy­na­jm­niej popraw­ionych, co dawało­by pewnego rodza­ju nadzieję na urodę, zdrowie i nieśmiertel­ność, cho­ci­aż z drugiej strony, gdy oglą­da się ludzi tech­no­log­icznie popraw­ionych, szczegól­nie licznych w pop­kul­turze, nadzie­ja i w ogóle wszys­tko szy­bko gaśnie. A prze­cież wyda­je się nie­u­niknione, że w przyszłoś­ci urządzenia tech­niczne wejdą na stałe do sys­te­mu bio­log­icznego człowieka i staną się niezby­walne, jak mus­zla jest nieod­zownym ele­mentem śli­ma­ka, czy pajęczy­na nieodłącz­na od pają­ka.

Ksz­tał­towanie ciała nie jest wymysłem współczes­noś­ci. Człowiek manip­u­lował przy nim od początku swej his­torii. Skary­fikac­ja na przykład była od zara­nia i jest do dzisi­aj uważana za odmi­anę sztu­ki zdo­bi­enia ciała poprzez naci­nanie, wyci­nanie, zadrapy­wanie lub wypalanie i odm­rażanie skóry tak, że w danym miejs­cu tworzy się jas­na tkan­ka bliznowa. Przez umiejętne uszkadzanie skóry otrzy­mu­je się wzo­ry i dese­nie.

Skary­fikac­ja obec­nie stała się pop­u­lar­na również w kul­turze zachod­niej, obok artysty­cznego – wedle kanonu pop­kul­tu­ry – tat­u­ażu i piercin­gu, dzię­ki którym, jak zapew­ni­a­ją reklamy, ich nosi­ciele będą się wyróż­ni­ać z tłu­mu. Nie może nam ujść uwadze, że w Europie zachod­niej to nic nowego, prze­cież blizny na twarzy po ranach odnie­sionych w poje­dynkach, men­zu­rach, rytu­ałach kor­po­racji stu­denc­kich, były niesły­chanie ekskluzy­wne. Dbano, aby blizny były wyraźne. Rany posypy­wano popi­ołem z cygar.

W niek­tórych plemionach, jak na przykład w etiop­skim Mur­si, sto­su­je się i skary­fikację i pierc­ing zarazem: kobi­ety Mur­si noszą glini­ane krąż­ki o śred­ni­cy około 35 cm przytwierd­zone do dol­nej war­gi i zdo­bią je dese­nie z blizn na ramionach i ple­cach, co czyni je bardziej god­ny­mi pożą­da­nia przez mężczyzn ich plemienia, a jed­nocześnie chroni je przed pożą­daniem mężczyzn z innych plemion.

Defor­ma­c­ja koś­ci, głównie cza­sz­ki lub kończyn, naci­nanie lub amputac­ja frag­men­tów narządów, głównie gen­i­tal­iów,  wydłużanie cza­sz­ki u Majów, wydłużanie szyi u kobi­et z plemienia Padaung, czy krępowanie stóp w Chi­nach – to mody­fikac­je ciała stosowane od początku ist­nienia kul­tur do dzisi­aj. Starożyt­ni Egipc­janie wydłużali cza­sz­ki, ale także mody­fikowali ciało po śmier­ci przy­go­towu­jąc je  do wiecznego życia. A więc ciało zawsze było i jest mate­ri­ałem, bo pod­da­je się obróbce mechan­icznej i tech­no­log­icznej.

Prace Joan­ny Bon­der zna­j­du­ją się w tym wielkim, starym, wieloaspek­towym nur­cie, którego różnych sen­sów nawet pobieżnie nie jesteśmy tu w stanie zaz­naczyć. Prace te na pozór pro­ponu­ją więcej. Bowiem cóż to był­by za wyczyn: rzeczy­wiste noży­cz­ki z ciała! Ale spoko­jnie, to jest tylko zabawa noży­czka­mi z fotografią ciała. To są jedynie mody­fikac­je ciała sfo­tografowanego. Z fotografii ciała – fotograficzne żelazko z ciała; krzesło z fotografii ciała; butel­ka z fotografii ciała – to niewinne igrasz­ki, wyci­nan­ki, układan­ki.

Rzeczy cielesne w cyk­lu artys­t­ki są cielesny­mi jedynie w sug­estii metaforycznej. Ciała w tym nie ma, tylko fotografie ciała,  i to w odw­zorowa­niu czys­to mechan­icznym, powierzch­niowym, jak wzo­ry tapety. Muszę sobie to kilka­krot­nie pow­tarzać. To uspoka­ja, rozbra­ja z tyłu skrada­jące się kosz­marne kono­tac­je. Noży­cz­ki z ciała i inne prezen­towane cielesne rzeczy Joan­ny Bon­der nie mają ani na jotę tego wymi­aru, co abażury z ludzkiej skóry dające dobre światło przy lek­turze filo­zofów nad­człowieczej mocy.

Te niby rzeczy z ciała mogą są podręczne, są jak­by ciała przedłuże­niem przez stałe ich uży­wanie. Mogą być też trak­towane jak lus­trzane odbi­cie: na żelazku odbi­ja się frag­ment nagiego ciała itd. Trochę tak, jak­by przy­woły­wać zmysłowy sens zda­nia Pro­tago­rasa, że człowiek jest miarą wszechrzeczy, mianowicie że ludzkie ciało jest miarą wszys­t­kich mate­ri­al­nych rzeczy, tak jak góra ma grz­bi­et i pod­nóże, rze­ka kolano, a różne przed­mio­ty wysuwa­ją się na czoło. Dosłown­ie odczuwana powszech­na antropo­mor­fiza­c­ja. W cza­sach archaicznych prak­tykowana jako źródło poz­na­nia, dzisi­aj – po zatocze­niu pełnego obro­tu w spi­rali dziejów – antropo­mor­fiza­c­ja przed­staw­ia się jako koniec pewnej ery. I prace Joan­ny Bon­der są w pewnym sen­sie doku­mentem tego koń­ca.

Obraz ciała pro­jek­tu­je się na wszys­tko. Nawet na gotowane w szy­bkowarze danie: ono nie jest przy­go­towywane z częś­ci ludzkiego ciała, one się w nim tylko odbi­ja­ją. Gdziekol­wiek człowiek nie spo­jrzy, napo­ty­ka siebie. W kra­jo­bra­zie spo­ty­ka głównie własne kon­strukc­je i urządzenia, więc spo­ty­ka siebie. W codzi­en­nej prak­tyce życiowej epo­ki postin­dus­tri­al­nej, która została zdomi­nowana przez dbałość o własne ciało, intym­nie obcu­je z sobą albo z wirtu­al­nym, swoim włas­nym, wyobraże­niem.

Human­isty­ka bawi się wszys­tki­mi wątka­mi, bo wszys­tko już było. Patrzy w stare obrazy i napo­ty­ka tylko siebie. W przy­rodoz­naw­st­wie podob­nie – już nie badamy świa­ta, tylko naszą zna­jo­mość tych  jego częś­ci, które dadzą się przewidzieć ekspery­men­tal­nie. Już nie natu­ra sama w sobie jest teren­em naszych dociekań i obserwacji, lecz natu­ra wys­taw­iona – jak to dawno już temu ujął Wern­er Heisen­berg – na ludzkie zapy­ty­wanie: otrzy­mu­je­my od niej odpowiedź zależną od rodza­ju pyta­nia; i także w tym sen­sie człowiek tutaj spo­ty­ka samego siebie. Zjawiska dają się wyjaśnić tylko wraz z obser­wu­ją­cym je człowiekiem, więc nie ma już takiego miejs­ca, gdzie mógł­by on stanąć i nie patrzeć na siebie. I nie gmer­ać w sobie.

Chy­ba żeby spo­jrzał na siebie jako na aspekt wielowymi­arowej total­nej całoś­ci. Może wtedy mógł­by nie patrzeć na siebie. I może wtedy było­by dla niego oczy­wiste, że ciało nie jest mate­ri­ałem do obrób­ki ani mechan­icznej, ani tech­no­log­icznej. I że jego granicą nie jest tatuowana, czy też skary­fikowana skóra, lecz grani­ca tożsamoś­ci uczest­niczącej świadomie w total­nym przepły­wie. Ale to już chy­ba w następ­nej epoce. Może, nie wiem.

Joan­na Bon­der zro­biła kil­ka migawek naszego Zeit­geis­tu, kiedy już nic nie widać, tylko mechan­icznie poj­mowane ciało. Chy­ba właśnie tak. Może. Nie wiem.

Andrzej Więck­ows­ki

14202988_10154465332811115_2083058878_o

14203480_10154465332426115_969808925_o

14215289_10154465332806115_40775692_o

14215704_10154465332786115_177092733_o

14233574_10154465332941115_2029213146_o

These works relate to profound notion of dehumanization. In these works a basic question of the objectification of humans is raised. Another problem is treating everyday objects equally to human body which nowadays becomes a tool of the every day existence.

These works relate to profound notion of dehumanization. In these works a basic question of the objectification of humans is raised. Another problem is treating everyday objects equally to human body which nowadays becomes a tool of the every day existence.

These works relate to profound notion of dehumanization. In these works a basic question of the objectification of humans is raised. Another problem is treating everyday objects equally to human body which nowadays becomes a tool of the every day existence.

These works relate to profound notion of dehumanization. In these works a basic question of the objectification of humans is raised. Another problem is treating everyday objects equally to human body which nowadays becomes a tool of the every day existence.

These works relate to profound notion of dehumanization. In these works a basic question of the objectification of humans is raised. Another problem is treating everyday objects equally to human body which nowadays becomes a tool of the every day existence.

patronat-kopia-2