Od 1 październi­ka w Auli, przed Aulą i w gablocie przy rek­tora­cie wys­tawa prac Józe­fa Hałasa oraz stu­den­tów Akademii Sztuk Pięknych i. E. Gep­per­ta we Wrocław­iu.

Na wys­taw­ie została zaprezen­towana twór­c­zość Józe­fa Hałasa z kolekcji Ewy i Cezarego Kaszews­kich. Tłem dla prac malars­kich, a jed­nocześnie ich komen­tarzem, były prace mul­ti­me­di­alne stu­den­tów Kat­edry Malarst­wa oraz Kat­edry Sztu­ki Mediów. Ani­mac­je, insta­lac­je oraz filmy pow­stały w odpowiedzi na zre­al­i­zowane w 1971 roku przez uczniów Józe­fa Hałasa dzi­ałanie per­for­maty­wne p.t. „Malarst­wo na śniegu”. Inspiracją były również jego obrazy, gwasze, rysun­ki i murale.

***

Wys­tawa trwała od 1 do 21 październi­ka 2021 roku na placu Pol­skim, w auli, przed aulą i w gablocie przy rek­tora­cie.
Wernisaż: 6 październi­ka 2021

***

Jed­no z najważniejszych malars­kich doko­nań Hałasa dłu­go czekało na odkrycie. Jego akc­ja “Malarst­wo na śniegu” przez pon­ad 40 lat leżała w pudełku po butach. Nośnikiem nagra­nia była NRD-owska,16 mm taśma fil­mowa ORWO, włożona do ama­torskiej kamery pro­dukcji radzieck­iej. Innych wtedy w Polsce nie było. Zre­al­i­zowana przez Artystę w 1971 roku doku­men­tac­ja ujrza­ła światło dzi­enne w 2008 roku. Znalezisko zain­tere­sowało dolnośląską „Zachętę”, która zakupiła pracę do swo­jej kolekcji.

Józef Hałas przez całe dorosłe życie mal­ował pejzaż. Robił to na płót­nach i papier­ach. Pejzaż Sądecczyzny, jego stron rodzin­nych, stał się miejscem poszuki­wań i dociekań – na ile indy­wid­u­alne przeżycie, jego przetworze­nie, sta­je się uni­w­er­sal­nym dziełem sztu­ki. Hałasa nie intere­sowało real­isty­czne odw­zorowanie natu­ry, także jej zmienność związana z następującymi po sobie pora­mi roku. Raczej aluzyjność, uogól­nienia, prowad­zone ku for­mom abstrak­cyjnym są dla Niego ważne.

W 1971 roku zde­cy­dował się na najbardziej radykalne rozwiązanie – malarst­wo wprost na zie­mi, przykry­tej bielą. Do akcji zaprosił stu­den­tów ze swo­jej pra­cowni. Kiedy spadł śnieg, 12 osób, według ścisłych wskazań Hałasa, poprowadz­iło na śniegu równoległe, prze­ci­w­stawne lin­ie. Pig­mentem były syp­kie far­by do ścian, używane przez malarzy poko­jowych – błękity i czer­wie­nie. Artys­ta kupił je w pob­liskiej Hali Tar­gowej przy pl. Nankiera, potem przesy­pał do dwu­nas­tu papierowych tore­bek – odcinając przed samą akc­ją jeden róg.

Nie dzi­wiło to ani stu­den­tów, ani nielicznych obser­wa­torów – Hałas w swoim życiu bard­zo cenił pros­totę. Nie wiedzi­ał wtedy, że tworzy największy w swoim życiu obraz. Nie miał ramy, ogranicza­ły go: rze­ka Odra od półno­cy, od połud­nia – budynek macierzys­tej uczel­ni i drze­wa od wschodu i zachodu. Nie dbał o to, że jest to obraz efe­mery­da, którą unices­t­wi najbliższa odwilż. Najlepiej widać go było z lotu pta­ka, a Hałas sfil­mował go z dachu ASP.

Prof.Magdalenę Howorus – Cza­jkę, gdańską his­to­ryczkę sztu­ki zain­tere­sowała zimowa akc­ja JH, zre­al­i­zowana w roku 1971.